Jestem flegmatykiem, to usprawiedliwia wszystko. (Przynajmniej bym chciała.)
Oczywiście chodzi o dobijające trochę wakacyjne wyrzuty sumienia, że znowu nie zrobiło się tego co się chciało, co się powinno i w ogóle, i w szczególe.
A ja cierpię mąk katusze,
gdy lenistwo zżera duszę...
Na przykład tyle zaległych pomysłów na Y-oda stories...
Tyle zaległych książek...
Długa lista wszystkiego.
Ostatnio moim głównym zajęciem jest pilnowanie siostrzeńca do popołudnia. Czyste zło :P
Ostatnio się uwsteczniłam i pobawiłam się z nim klockami lego...
I przy okazji spaczyłam siebie i młodego.
Za dużo Battlestara.
2 włazy!
Silniki i uzbrojenie...
I z mega wyposażeniem!
Teraz biedne dziecko nazywa ludki Helo i Boomer.
No i w końcu zrobiłam art journale obiecane koleżance.
Więc może nie jest tak żle?
Wyżyłam się artystycznie.
^^
Nie zdążyłam pochwalić Ciem za te art journale...
OdpowiedzUsuń...dziękuję!!! Piękne są :)
Zapomniałam policzyć czy Ci to "Panta rhei" wyszło na środku książki, ale to jest do nadrobienia :)
Liczylam chyba że trzy razy :D
UsuńWg czysta przyjemność, dzięki :)